środa, 11 marca 2015

Rozdział 7

~W szpitalu spedziłam jeszcze 3 dni potem wróciłam do domu...z pamięcia lepiej, zaczynam jakoś oswajać się z różnymi rzeczami. Po przybyciu do domu od razu poszłam do swojego pokoju...otworzyłam szafe a tam? Same czarne ciuchy!
-Pewnie lubie chodzić w takim kolorze.- to głupie uczucie kiedy nic nie pamiętasz i czujesz się jakbyś zamieniła się z kimś ciałami. *Puk! Puk! Puk* Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Podeszłam niespokojnie i otworzyłam, nagle za drzwi rzuciła się mi na szyje jakaś dziewczyna!
-Aniu! Przepraszam..,że się tak długo nie odzywałam! Wszystko wiem...biedna moja Ania!
-Ale ja nie wiem kim ty jesteś-odpowiedziałam z niepokojem i ze wstydem. Może to moja przyjaciółka, siostra..nie wiem.
-Nie poznajesz mnie? To ja Marlena....Marlena twoja najlepsza przyjaciółka.
-Przepraszam cie.... ja naprawde nie pamietam!
-Spokojnie przecież to nie twoja wina. Na pewno sobie przypomnisz...nie martw się! - Usiadłam na łóżku, głowa zaczęła mnie znów bolec. Od tego wypadku czyli 3 lub 4 dni mam przebłyski pamięci tzn raz przypominam sobie wiele rzeczy a raz nic nie wiem.

-Anka musimy znaleźć tego chłopaka może on będzie wiedział więcej!
-Masz racje Marlena ale jak go znaleźć...ja nic nie pamiętam...nie kojarzę go...-Było mi tak okropnie źle czułam taką wielką pustke. Zastanawiałyśmy się jak możemy go odnaleźć, po godzinie Marlena wróciła do domu. Nie wymyśliłyśmy żadnego planu.
Zrezygnowana postanowiłam poprzeglądać zdjęcia na telefonie- może w ten sposób sobie przypomne... miałam ich sporo a najwięcej z Marleną. Tylko jedno przykuło moją uwagę, na zdjęciu był tylko jakiś chłopak...

Moje serce zaczeło bić coraz mocniej ono pewnie wiedziało kim jest ten przystojniak ale mózg nie wiedział...
-Kim jesteś przystojniaku?- wyszeptałam do telefonu, mając nadzieje, że odpowie... 

Rankiem postanowiłam pobiegac, chyba zawsze to lubiłam, ponieważ rodzice tak mówili....
Podeszłam do szafy z ciuchami a tam te... czarne, same czarne ciuchy! 
-Mamo moge pożyczyć twoją białą bluzke?
-Białą? Od kiedy chodzisz w białych bluzkach?! - powiedziała lekko zdziwiona mama. To znaczyło, że ja naprawde chodzę w samych czarnych ubraniach. Najgorsze uczucie kiedy nie wiesz kim jestes..
-Nie wiem - odpowiedziała na pytanie mamy.
-No dobrze, możesz wziąsc jakie chcesz ciuchy. - super zgodziła sie. 

Wybrałam białą bluzke na szelkach i krótkie dresowe spodenki. Związałam włosy w kucyk, zobaczyłam tylko jeszcze w lustro...
-Nie wyglądam aż tak źle...chyba - Tak jak zamierzałam wyszłam aby pobiegać, oczywiscie zabrałam telefon i słuchawki do jasnych celów żeby posłuchać czegoś. Włączyłam muzyke... ło czego ja słucham.

Nogi same kierowały mnie w strone parku. Słuchałam muzyki i podśpiewywałam... zobaczyłam go... serce znów zaczeło walić, zwolniłam kroku. Było mi zimno i zarazem gorąco.. czułam jakbym miała motylki w brzuchu. Podejdę do niego może... mnie kojarzy.
-Przepraszam bardzo...- Czytał jakąs ksiązke siedząc na ławce. Podniósł wzrok do góry i jego oczy zamarł!
-Przepraszam, że przeszkadzam ale czy ty...-przerwał mi w połowie zdania.
-Anka!! Nic ci nie jest! Ty żyjesz!!- wstał i przytulił mnie do siebie. Oczywiscie, że byłam w szoku jednak mnie zna.. Odepchnełam go mocno i cofnęłam się troche do tyłu. Przyglądałam mu się chwilkę, zrobił głupkowatą mine. W mojej głowie pojawił się jakieś obrazy a na nich byłam ja i on...
-JANEK?!- Wszystko do mnie wróciło... kłótnia z rodzicami, pierwsze spotkanie z Jasiem, restauracja i ta dziewczyna Kinga!
-Jaś ja... przypomniałam sobie... już wiem - miałam milion pytań w głowie. Potrzebowałam chyba mocnego szoku aby sobie przypomnieć kim jestem.
-Bałem się ...ze już cie nigdy nie zobacze..
-Co? Ale co sie dokładnie stało?? Jak wylądowałam w szpitalu prosze powiedz to bardzo ważne - opowiedział mi wszystko, o jego zazdrosnej byłej. Ona w złości popchała mnie tak mocno, że aż wywróciłam się i udezyłam w kamień głową. Janek zabrał mnie do szpitala.
-Dlaczego nie czekałeś w szpitalu? Dlaczego się nie odezwałeś?!
-To wszystko przez ze mnie nie chciałem cię juz narażać na nic innego. Te dni były dla mnie koszmarem... tęskniłem za tobą bardzo.
-Nie Janek to nie twoja wina! - na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Co z tą Kingą? - zapytałam niespokojnie ona była nie obliczalna...
-Musisz zgłosić to na policję
-Masz racje! Janek musisz iść ze mną do rodziców oni na pewno mi pomogą...
-Okej!

Wróciłam do domu był ze mną Janek. Wbiegłam do salonu a za mną Jaś.
-Kto to jest? - zapytała mama
-Mamo ja już wyszystko wiem! To jest Janek on mnie uratował- opowiedzieliśmy rodzicom całą historię. Tata od razu zabrał nas na policję aby złożyć zeznania.
Musiałam po raz kolejny wszystko opowiadać na szczęscie był ze mną Jan...
___________________________________________________________________________
Hejka to kolejny rozdział już 7! Przepraszam was bardzo, że przez 2 dni nie było rozdziałów ale nie dałam rady ich napisać chcesz mnie o to zapytać dowiedzieć się wiecej wpadnij na mojego aska  http://ask.fm/XxanaxlovexX

Dziękuje wam za tyle wyświetleń jestescie boscy, chciałabym wiedzieć ile osób czyta mojego bloga. Piszcie komentarze klikajcie "+1" to bardzo zachęca mnie do pracy. Daje takiego kopa w cztery litery i od razu jest mi lepiej. Prosze was zebyscie mówili innym o moim blogu jesli uwazacie, że jest fajny :) Wbijajcie na aska na prawde odpowiadam na kazde pytania i na asku macie wszystkie informacje o blogu tzn kiedy bedzie post czy bedzie jakikolwiek. Życzę wam miłego dnia PA!
Zostaw po sobie ślad:
*klikając "+1"
*pisząc komentarz
*i wpadaj też na aska  http://ask.fm/XxanaxlovexX







5 komentarzy: