-Spokojnie, nie płacz już - powiedział to bardzo miłym głosem takim ciepłym i spokojnym.
-Mam na imię Jaś a ty?
-Jaa je-jestem Anka- płakałam dalej a on usiadł koło mnie i otarł moje łzy.
-No więc Aniu czemu płaczesz i co tu robisz o tej porze??-zrobił naprawdę głupią mine chyba usiłował mnie rozśmieszyć nie powiem udało mu się bo po chwili przestałam szlochać.
-Ty i tak nie zrozumiesz
- A skąd możesz wiedzieć może akurat zrozumiem - nie znałam go. -Mam mu opowiedzieć o tym, że rodzice mnie nienawidzą, że się mnie wstydzą?-pomyślałam lecz zanim cokolwiek powiedziałam on wstał złapał mnie za rękę i pomógł wstać.
-Nie jest ci zimno? Jesteś cała mokra! Zakładaj moją kurtkę ale to już!
-Dziękuje- Deszcz padał i padał a my staliśmy pod starym sklepem i patrzyliśmy na siebie. To troche dziwne ale poczułam, że znam go od bardzo dawna. Chciałam mu już opowiedzieć o wszystkim...Nie dałam rady rozpłakałam się.
-Aniu! Nie płacz masz dzisiaj urodziny prawda?
-Taak - przytulił mnie mocno i złożył mi życzenia -"Sto lat, nie płacz masz urodziny!"Chyba zrozumie bo jeśli by nie to po co tu ze mną stoi na deszczu? Wydukałam tą całą historie a on zrobił smutną mine i powiedział
-Jeśli chcesz moge cie przenocować mieszkam nie daleko stąd.
-Co? Wiesz nie znam cie...- chlapnęłam to bardzo cicho żeby go nie urazić
-Haha spokojnie nie jestem taki.. no wiesz sama.
-Nie miałam nic złego na myśli.. przepraszam jesli cie uraziłam- zrobiło mi się głupio, poczułam cos do tego chłopaka a mój głupi język papla jakieś bzdury.
-Spoko a moge cie przynajmniej odprowadzić do domu?-Zgodzić się? Wrócić do domu?
-No dobrze - zgodziłam się nie będę przecież moknąć i marznąć na tym deszczu. Złapał mnie za dłoń i powiedział - "Więc prowadź"- Szliśmy w milczeniu ja dalej miałam łzy w oczach. Kiedy to zobaczył zatrzymał się i przemówił:
-Rodzice tak czasem mają, zobaczysz gdy wrócisz do domu będzie już wszystko dobrze- ten jego uśmiech wywołał na mojej twarzy małe rumieńce. Chyba to zauważył, ponieważ położył swoją dłoń na moim policzku, przybliżył sie delikatnie. Moje serce waliło coraz szybciej. Przybliżył sie jeszcze bardziej, nasze usta praktycznie się dotykały. To był mój pierwszy taki pocałunek. Krople deszczu spadały na nasze twarze, nie przejmowałam się już niczym zapomniałam o tych okropnych urodzinach. Po chwili wszystko wróciło odepchnęłam go i cofnęłam sie kawałek. Zdziwił się trochę ale ja tak nie potrawie.
-Jasiu ja już trafie do domu nie musisz...- oddałam mu kurtkę i chciałam już iść...
-Aniu spotkamy się jeszcze? Może dasz mi swój numer telefonu?-wystękał. Czy on naprawdę chce się ze mną spotkać, może też coś do mnie poczuł- skarciłam się od razu w myślach. - Co ty głupia jesteś taki przystojniak chciałby się z tobą spotkać z takim dziwolągiem?
-Jeśli nie chcesz....
-798******
-Co?
-To mój numer telefonu- powtórzyłam jeszcze raz on szybko wyciągną telefon i zapisał. Cos nie chce mi się wierzyć, że zadzwoni.
-Zadzwonię na pewno!-Ta jasne, pomyślałam.
-Dobrze, chyba czas na nas do zobaczenia Jasiu!- Zrobił głupia mine i powiedział -Pa Kochana!- pocałował mnie w policzek a ja pewnie wyglądałam jak burak. Ruszyłam do domu. Nie chciałam się odwracać ale... Jasiek znikł w deszczu....
Było mi okropnie zimno i byłam cała mokra od deszczu. Przyśpieszyłam chód żeby muc wejść do domu przebrać się w suche rzeczy i zamknąć sie w swoim pokoju. Szłam i szłam było coraz ciemniej ja boje się ciemności więc zaczęłam biec. Okej widze mój dom! Podbiegłam pod drzwi wyciągnełam rękę do przodu i już miałam otwierać...ktoś mnie uprzedził to była mama stałam przed nią jak słup a ona przytuliła mnie mówiąc:
-ANIU! Córeczko! Tak się o ciebie bałam. Wejdź do domu, jesteś cała mokra.- Weszłam do domu było strasznie cicho tata chyba pojechał do pracy.
-Córciu tak strasznie cie przepraszam nie powinnam tak mówić i tata...
-Mamo nie przepraszaj za tatę ja wiem, że jestem dziwolągiem
-Aniu nie mów tak, prosze cie skarbie...
-Mamo daj mi spokój! -krzyknęłam bardzo głośno chyba przesadziłam stałyśmy tak w przedpokoju patrząc na siebie. Schyliłam głowe i szybkim krokiem poszłam do pokoju. Podeszłam do szafy z ciuchami wyciągnęłam suche rzeczy i przebrałam się. Nie miałam juz na nic siły spojrzałam na lusterko i zobaczyłam jaka jestem rozmazana (makijaż)
-Szybko do łazienki, muszę się umyć!- powiedziałam sama do siebie. Zamknęłam z hukiem drzwi od łazienki.... oparłam się o umywalkę zobaczyłam na lustro, samo mi mówiło, że wyglądam koszmarnie... Zmyłam makijaż, wysuszyłam włosy i wróciłam do swojego pokoju. Z wielkim impetem położyłam się na łużku i po chwili zasnęłam....
*Życie jest małą ściemniarą wróblicą, wygą, cwaniarą. Plącze nam nogi i mówi idź!* Mój telefon? A to pewnie Marlena dzwoni... Wzięłam do ręki telefon patrzę a tu dzwoni do mnie nie znany numer. -Co? Kto? czy to może być Jaś? Odebrałam szybko - Halo? Kto dzwoni?....
______________________________________________________________________________
Świetne opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńA tą piosenkę co ma ustawioną na dzwonek - uwiebliam! *.*
Zapraszam do mnie, też piszę FF o Jasiu: www.oryginalnadziewczyna.blogspot.com/\