~"-Tak, Aniuu tak mi przykro kochana! - przytuliła mnie jak każdy... nie mogłam w to uwierzyć, że po takim długim czasie w końcu się spotkałyśmy łzy znowu pojawiły się w moich oczach również w jej...
-Wybacz, wybacz że nie byłam z tobą kiedy mnie potrzebowałaś, wybacz mi że wyjechałam i się nawet nie odezwałam. Co ci się stało w rękę?? Znowu się cięłaś? - nie odpowiedziałam jej tylko spuściłam głowę w dół..
-Boże Aniu tak bardzo przepraszam nigdy sobie tego nie wybaczę, że cię zostawiłam! Ale teraz jestem...."
Uściskałam ją mocno, wtuliłam swoją głowę w jej ramiona szlochając. Nie mogłam uwierzyć w to, że ją znowu widze tak bardzo mi jej brakowało.
-Marleno to Jaś...mój - przerwała mi od razu
-Wiem to on do mnie zadzwonił i wszystko mi opowiedział - uśmiechnęła się do mnie lekko...
-Dziękuje Jasiu - wyszeptałam.
-Wracajcie do domu...ja muszę tu zostać- dokończyłam z wyrzutami sumienia. Dlaczego? Było mi okropnie moi rodzice umarli a ja jestem uśmiechnięta...szczęśliwa? Co ze mnie za córka?! Odeszłam od Marleny i chłopaków i podeszłam do świeżo zrobionego grobu. Uklękłam koło niego i zaczęłam płakać...
-Mamo, tato wiem, że nie byłam najlepszą córką...a ostatnim czasem dużo się kłóciliśmy. Ale ja was kochałam i będę kochac! Jak ja sobie bez was poradzę... - łzy spływały z moich policzków w tedy poczułam jak robi mi się zimno a na moich ramionach czyjąś dłoń. Odwróciłam się gwałtownie lecz nikogo nie ujrzałam... Ekipa stała kilkanaście kroków ode mnie i patrzyli na mnie ze łzami w oczach.
-Byliście najlepszymi rodzicami...Przepraszam, że przez całe życie się mnie wstydziliście...że byłam złą córką-to już nie były pojedyncze łzy lecz rzeka....chłód nie ustępował choć było lato naprawdę zrobiło się zimno. Wiatr podnosił liście drzew przewiewał raz tu raz tam niosąc ciche szepty "My też Cię kochamy","Nie byłaś złą córką to my byliśmy złymi rodzicami"....
Zamknęłam oczy..szepty stały się bardziej wyraźne, kiedy podniosłam powieki spojrzałam za siebie...nie byłam już na cmentarzu, nie płakałam nad grobem zmarłych rodziców. Znajdowałam się w domu... Tak! w...moim domu?! W kuchni?! Podniosłam się z ziemi i zaczęłam rozglądać. Usłyszałam krzyki małego dziecka, podbiegło do mnie była to dziewczynka. Najwyraźniej mnie nie widziała ale jak to możliwe stałam kilka milimetrów od niej?! "Do jasnej cholery co tu się dzieje" - od razu pomyślałam. Usłyszałam głos kobiety, był to opanowany i spokojny ton, znałam go... czy to możliwe?
Kobieta podeszła do dziewczynki wzięła ją na ręce i mocno przytuliła. Przyjrzałam się jej uważnie... to chyba jakiś sen...
-Aniu pamiętaj, że jesteś moim skarbem - rzekła kobieta do dziecka. Tą kobietą była moja matka...
-Mamo! Mamo!! Tu jestem! - zaczęłam krzyczeć szczęśliwa!
-Mamusiu!! Spójrz na mnie! - kobieta nawet nie drgnęła, byłą wpatrzona w dziecko..
-Ona cię nie usłyszy...to są twoje wspomnienia...- wymamrotał głos. Mama zaczęła odchodzić ze mną na rękach?... Pobiegłam za nią krzycząc :-Nie! Mamo zaczekaj! Zaczekaj na mnie!!! - w pomieszczeniu zaczęło robić się coraz ciemniej aż w końcu wszystko dookoła zrobiło się czarne... po prostu zniknęło...
-NIE! Mamo wróć! Wróć...błagam - padłam na kolana lejąc łzy.
-Ona nie wróci - odpowiedział mi ten tajemniczy głos...
-Kim jesteś? Gdzie ja jestem?! Co tu robię!
-Ludzie zawsze mają tyle pytań...Jesteś tu bo chcę Ci coś pokazać byś zrozumiała - oznajmił nie znajomy głos...
-Kim jesteś- powtórzyłam główne pytanie lecz nie dostałam odpowiedzi...
-Dlaczego Ona mnie nie widziała? Dlaczego odeszła - nic z tego nie rozumiałam jak ja mogłam tu się znaleźć? O co chodzi???
-To tylko twoje wspomnienia schowane głęboko w twojej pamięci...Pamiętasz tę szkołe? - zapytał
-Taak to moja stara szkoła...
-Wejdź...rozejrzyj się - weszłam do budynku i zobaczyłam tłok ludzi... Podeszłam bliżej i zobaczyłam... skuloną dziewczynę przypartą do ściany ubraną w czarne ciuchy. Była wyśmiewana przez innych, kopali ją, wyzywali, podeszła do niej wysoka blondynka i wylała na nią jogurt.
-Takich ludzi jak ty powinno się tępić- zaśmiała się blondynka, skulona dziewczyna płakała i nie wiedziała co robić w tedy wszystko do mnie dotarło to byłam ja... to moje złe wspomnienia. Chciałam tej dziewczynie...sobie jakos pomoc lecz kiedy kucnęłam koło niej obraz zamazał się i tak jakbym zmieniła otoczenie.
Znowu widziałam tą blondynkę tym razem ona była poszkodowana miała podbite oko i krwawiła lekko. Dziewczyna to znaczy ja stałam koło swoich rodziców wściekła a oni na mnie krzyczeli przy tym wszystkim była policja dyrektor i rodzice tamtej. "-Pamiętam to"- wycedziłam na szczęście nikt mnie nie widział można powiedzieć, że byłam przeźroczysta...
W tedy zostałam oskarżona o pobicie tej dziewczyny, niby z zemsty bo byłam "zazdrosna o jej wygląd i o to jaka ona jest zajebista" pobiłam ją aby dostała nauczke.... Rodzice krzyczeli na mnie i wyrzekali się mnie ja też nie byłam lepsza krzyczałam i mówiłam coś w tym stylu "Jesli wierzycie tej szmacie to ja nie jestem waszą córką". Ojciec "poszkodowanej" był sławnym biznesmenem a mój tato pracował u niego w firmie więc jej ojciec zagroził mojemu tacie, że go zwolni a mnie do poprawczaka wpakuje. Tak naprawdę ja jej nie pobiłam lecz jej chłopak. Chciała mieć bad boy'a to go dostała. Chyba po tygodniu już nie pamiętam przyznała się do wszystkiego tzn została zmuszona gdyż jej ukochany znów ją pobił. Na policji powiedziała prawde, że pokłóciła się ze swoim chłopakiem a on w nerwach ją pobił i zgwałcił, powiedział jej, że jak ktoś się dowie, że to on zrobił to ją zabije. Gdy wróciła do domu powiedziała, że ja ją pobiłam by byłam "zazdrosna" a o gwałcie nie wspomniała rodzicom... W sumie było mi jej żal nawet najgorszemu wrogowi nie życzyłabym czegoś takiego, wyzywała mnie od najgorszych przez nią byłam pośmiewiskiem w szkole ale jednak było mi jej żal. Ojciec blondyny nie wyrzucił mojego taty z pracy a moi rodzice przeprosili mnie lecz ja im w tedy powiedziałam tyle nie miłych słów, których teraz bardzo żałuję...
-Głosie co chcesz mi tym powiedzieć? - byłam już zniecierpliwiona
-Dalej nic nie rozumiesz?
-No własnie nie za bardzo....
-Pokaże ci jeszcze kilka chwil w przyszłości i z przeszłości... czułam się trochę jak w "Opowieści wigilijnej" ale ja nie byłam przeciez jakaś zła nić nie zrobiłam...chyba.
Obraz znów się zamazał i przeszłam do innego wspomnienia...nie to, nie jest wspomnienie!
Oczom ukazał mnie się obraz szczęśliwej rodzinki na pierwszy rzut oka.. to na pewno nie moje wspomnienie nie kojarzyłam go... A ci ludzie...
-Głosie kto to?
-Nie poznajesz? To przecież Janek...
-My? A to są nasze dzieci? - łał wyglądaliśmy jakoś tak staro...a nasze dzieci były w moim wieku...
-Nie, to Janek i jego żona...- Janek pił kawe..co "i jego zona" toznaczy ze Jas mnie zostawi? Ale on mi mowil...pewnie mu sie znudzilam ale dlaczego ten glos mi to pokazuje... Rozległ się głośny hałas trzaskających drzwi, do kuchni weszła dziewczyna bardzo podobna do mnie ubrana na czarno z zadartym nosem po Jaśku...powiedziała: "Macocha dawaj hajs" Janek odrzekł "-Jak ty się do Matki odzywasz", zaczęła się kłótnia
-Ojciec co cię moje życie obchodzi?
-Jesteś moją córką wiec obchodzi... dlaczego tak sie do mamy odzywasz
-To nie jest moja matka! - oburzyla sie dziewczyna
-Moja mama byla...ja jej nawet nie pamietam. Umarla przez ciebie.. -dziewczynie zadrżal glos
-Przeciez wiesz, ze to nie moja wina - dwojga rodzenstwa tak sadze, ze to bylo rodzenstwo wybieglo z pomieszczenia...
-Gdybys w tedy z nia zostal, zaopiekowal sie nia ale nie ty wolales pozbyc sie problemow.
-Ty nic nie rozumiesz myslalem, ze dzieki temu cos do niej dotrze...
-Prawda jest taka, ze ja zostawiles dla niej a ona sie zabila... zostawiajac mnie - dziewczyna poplakala sie i wybiegla z domu. Czy ich slowa ich klotnia...Jasiek mnie w przyszlosvi zostawi bo prawdopodobnie bede z nim miec dziecko? Ja umre?! Dalej nic z tego nie rozumialam. Obraz poraz kolejny sie przemiescil i zobaczylam.....
___________________________________________________
Hej...wiem ze znow nie bylo przez jakis czas rozdzialow wiem ze moje tlumaczenie ze bylam chora ze nie mialam weny nic nie da. Przepraszam.
Wrocimy chyba do takich krotszych rozdzialikow :) jesli nie zabardzo wiesz o co chodzi w tym to wpadaj na aska wszystko postaram sie wytlumaczyc 8)))
-To nie jest moja matka! - oburzyla sie dziewczyna
-Moja mama byla...ja jej nawet nie pamietam. Umarla przez ciebie.. -dziewczynie zadrżal glos
-Przeciez wiesz, ze to nie moja wina - dwojga rodzenstwa tak sadze, ze to bylo rodzenstwo wybieglo z pomieszczenia...
-Gdybys w tedy z nia zostal, zaopiekowal sie nia ale nie ty wolales pozbyc sie problemow.
-Ty nic nie rozumiesz myslalem, ze dzieki temu cos do niej dotrze...
-Prawda jest taka, ze ja zostawiles dla niej a ona sie zabila... zostawiajac mnie - dziewczyna poplakala sie i wybiegla z domu. Czy ich slowa ich klotnia...Jasiek mnie w przyszlosvi zostawi bo prawdopodobnie bede z nim miec dziecko? Ja umre?! Dalej nic z tego nie rozumialam. Obraz poraz kolejny sie przemiescil i zobaczylam.....
___________________________________________________
Hej...wiem ze znow nie bylo przez jakis czas rozdzialow wiem ze moje tlumaczenie ze bylam chora ze nie mialam weny nic nie da. Przepraszam.
Wrocimy chyba do takich krotszych rozdzialikow :) jesli nie zabardzo wiesz o co chodzi w tym to wpadaj na aska wszystko postaram sie wytlumaczyc 8)))
Jestem pod wrażeniem mordko, super rozdział =D
OdpowiedzUsuńI nie mogę się już doczekać kolejnego =)
Pozdrawiam <3
Wow ty to potrafisz wymyslic oryginalna fabule ! Naprawde wieli szacun do Cb dziewczyno ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział <3
OdpowiedzUsuńChyba tylko ja pod koniec sie rozryczałam D: I jeszcze słuchałam smutnej piosenki to pewnie dlatego D: Ale rozdział po prostu niesamowity! Ja chce kolejny ! Meeega <3 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuń