niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 25

~"-Gdybys w tedy z nią został, zaopiekował sie nia ale nie ty wolałeś pozbyć się problemów.
-Ty nic nie rozumiesz myślałem, ze  dzięki temu coś do niej dotrze...

-Prawda jest taka, ze ja zostawiles dla niej a ona sie zabila... zostawiajac mnie - dziewczyna poplakala sie i wybiegła z domu. Czy ich słowa ich kłótnia...Jasiek mnie w przyszłości zostawi bo prawdopodobnie bede z nim mieć dziecko? Ja umrę?! Dalej nic z tego nie rozumiałam. Obraz po raz kolejny sie przemieścił i zobaczyłam....."

...Zobaczyłam Janka klęczącego przed grobem na cmentarzu. Na tym samym, na którym pochowano moich rodziców... Podeszłam bliżej i przeczytałam napis na grobie "Tu leży wspaniała kobieta Anna Lubińska". Ten widok mnie przeraził na chwile zamarłam lecz natychmiast się ocknęłam i usłyszałam szepty Jana: "Wybacz...może Ola ma racje, może to ja Cię nie uchroniłem przed samą sobą. Moje życie nie ma sensu każda chwila bez ciebie, każda minuta bez twojego głupiego gadania"- Jaś zaśmiał sie delikatnie i dokończył - "Te chwile spędzone razem...chciałbym wrócić i zacząć wszystko od nowa...myślałem, że jak znajdę sobie kogoś innego to zapomnę ale nie o tobie nie da się zapomnieć.K*rwa dlaczego w tedy odszedłem...byłem głupi..-odetchnął głośno, wstał załamany, spojrzał jeszcze raz na grób i odszedł...

-Głosie zabierz mnie stąd!!! -padłam na kolana lejąc łzy. Obraz zaczął wirować, kręcić się w około..coraz szybciej i szybciej nagle zatrzymał się gwałtownie. Poczułam się jak na fotelu z kółkami obracana i nagle zatrzymana...

Poczułam zimne krople wody na karku... "rzuciłam okiem" na krajobraz. Znalazłam się w moim mieście, było ciemno i padał deszcz.
Zobaczyłam biegnącą w moją stronę dziewczynę. Przebiegła po prostu koło mnie tak jakby...ah! Przecież mnie nie widzi...Poszłam jej "śladami"..taaak to moje wspomnienie, ten dzień kiedy poznałam Janka.
Do płaczącej dziewczyny podszedł chłopak, pomógł jej...poczułam bardzo silny ból głowy. Położyłam dłonie na czole zamknęłam mocno oczy...w mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy... mój pierwszy pocałunek z Jasiem, poznanie ekipy, wypadek w szpitalu w tedy caly czas Jasiek był ze mną...lot samolotem, wtedy Janek wyznał mi co do mnie czuje, chwile spędzone w hotelu...te smieszne i miłe...

Wspomnienia znikły została pustka, otworzyłam nie spokojnie oczy i...i nic. Było ciemno, cicho, spokojnie. Cały żal, smutek, złość znikły tak jakby ktoś je zabrał...
-Głosie gdzie jesteś?! - niestety nikt mi nie odpowiedział, chodziłam przez chwile po ciemnym, pustym pomieszczeniu... w koncu zobaczyłam jasny punkt był bardzo mały ale widoczny czym prędzej pobiegłam w jego stronę. Jak ja dawno nie biegałam dopiero teraz sobie zdałam z tego sprawę gdy dostałam zadyszki...
-Halo? Jest tu ktoś?? - znowu cisza... stałam w środku światła spuściłam głowę w dół, pierwsza łza spadła, druga, trzecia....wytarłam dłońmi oczy....
Po moim ciele przeszły ciarki, poczułam zimny ale równocześnie przyjemny chłód. Wiat wiał wokół mnie tworząc jakieś postaci...
-Kim jesteście?? - były to dwie postaci przypominające ludzkie. Jedna z nich podeszła do mnie kiedy ja wyciągnęłam ręke w przód postać to odwzajemniła. Niestety gdy nasze dłonie się spotkały ręka przeciwna rozmyła się dosłownie...

Obie postacie stały przede mną ich twarze stawały się coraz bardziej wyrazne. Zamarłam. Otworzyłam szeroko oczy nie dowierzając...
-Mamo..tato?
-Córeczko - przytulili mnie poczułam tylko chłód..
-Ale jak? - zmarszczyłam brwi i popatrzyłam z niedowierzaniem
-Córko musimy Ci coś powiedzieć - oznajmił Tata
-Musisz sobie jakoś bez nas poradzić, dasz radę! Będziemy przy tobie zawsze! Pamiętaj!
-Ale ja nie dam rady....
-Masz Jasia on zawsze ci pomorze - dodała mama
-Ale ten głos, po co on mi to wszystko pokazał?
-Dalej nie zrozumiałaś? Pokazaliśmy ci to, ponieważ chcieliśmy abyś zrozumiała pewną rzecz...My odeszliśmy widzisz nas już ostatni raz...ale masz Jasia on Cię kocha! - rzekł tata
-Ale ta przyszłość?
-Córko...musisz się pogodzić z naszym odejsciem, musisz! Bo pewnego dnia zostawisz Janka i swoją córke...odejdziesz. Twoja córka zniszczy sobie życie a Jasiek będzie do końca życia nieszczęśliwy...-popatrzyli w górę i powiedzieli
-Na nas już czas! Żegnaj Aniu! Córko!
-Nie! Nie odchodźcie! Błagam zostańcie!
-Do zobaczenia Kochanie...- obraz znów mi się rozmazał...czułam jak wracam do prawdziwego świata...

Obudziłam się w domu, w swoim pokoju. Koło mnie siedział Jasiek...
-Boże Anka! W końcu się obudziłaś!
-Co? Gdzie ja jestem??
-Aniu zemdlałaś na cmentarzu...jesteś w domu...żyjesz! -uśmiechnął się od ucha do ucha
-No pomóż mi frajerku chcę Cię przytulić! - chłopak oczywiście nie pomógł mi tylko się nachylił i mocno mnie przytulił
_________________________________________________________________________
Hejka! Dziś tak nudno i krótko sorrka :( ale jest mi smutno strasznie :<
Ask: http://ask.fm/XxanaxlovexX
Tumblr:  http://mow-mi-poziomka.tumblr.com
Ankieta: http://strawpoll.me/4210289



9 komentarzy:

  1. Super rozdział =)
    A ten głos i ukazanie się rodziców, miałam ciary normalnie.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =)

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wymyśliłaś z tymi rodzicami! Czekam na next!

    http://fanfictionjdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdzialek z tymi rodzicami tez fajnie wymyslilas ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mordko rozdział jak zawsze świetny. Ja ma nadzieję, że nie będzie tak jak ten głos mówił i Anka będzie sobie żyć :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3 Czekam na dalej!

    http://fanfactionterefere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, jestem tu od niedawna.. W sumie to od wczoraj =). Bardzo spodobał mi się ten blog... Tylko... Dlaczego już nie piszesz? Przecież to jest cudowne!!! Już kilka miesięcy nie piszesz... Zmartwiłam się, ponieważ.. no.. Każde ff o Jasiu kończą się tak szybko i tak całkiem niespodziewanie. Proszę Cię chociaż zrób epilog! Kobieto... Proszę.
    Pozdrawiam
    Julia/Bluuumyy

    OdpowiedzUsuń