sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 23

~"-Przepraszam czy rozmawiam z Anią? - znałam ten głos to był głos mojej cioci, której nie widziałam naprawdę długo

-Ciocia?

-Aniu kochanie tak strasznie mi przykro z powodu twoich rodziców nie martw się my zajęliśmy się pogrzebem jest jutro o 15:30...

-Dziekuje..

-Czy u ciebie wszystko w porządku?

-Tak...

-Postanowiliśmy tez zabrac cie ze soba - co? Jak to przeciez mialam mieszkac z Jasiem. Chlopak chyba uslyszal to co powiedziała ciocia bo wyrwal mi telefon z dloni i..."


-Przepraszam bardzo nazywam sie Jan jestem chłopakiem Ani...- nie zabierałam telefonu Jasiowi bo on na pewno wszystko wytłumaczy cioci a ja chce bardzo i to bardzo mieszkać z nim...
-Ania nic nie wspominała... - Janek puścił na głośno mówiący i ja tez mogłam wszystko usłyszeć wyraźnie....
-Dzwoni Pani sobie raz na rok i pani uważa, ze zna Anie? Ja kocham Anke! I zamierzam z nia zamieszkać! - chyba pierwszy raz widziałam go takiego...wkurzonego
-Ona ma tylko 15 lat!!!
-Ciociu ty nawet nie wiesz ile lat mam, wiesz 16! -wyjąkałam z bólem, każdy o mnie zapomniał a teraz nagle wszyscy sobie przypomnieli kiedy tego tak naprawdę nie chce....
-Ja i tak się nie zgadzam żebyście razem mieszkali! Nie macie pieniędzy na swoje utrzymanie ani zadnej pracy oh i pewnie twój partner nie ma skończonych 18 lat!
-I tu się Pani myli jestem pełnoletni! I o prace proszę się nie bać bo ja znajdę....- Jasiu mój bohater kochany...
-Ania! Twoi rodzice nie tego by chcieli!! Ty się musisz uczyć a nie o chłopakach myśleć!- Boże czego ta kobieta chce ode mnie? Dlaczego? Wyrwałam Jankowi telefon i natychmiast sie rozłączyłam. Jaś popatrzył na mnie ze zdumieniem...
-Nie będzie mi jędza mówić jak mam żyć - powiedziałam to i pocałowałam Janeczka w policzek można powiedzieć, ze przez to wysłałam zaproszenie Jankowi do dalszych działań. Chłopak pocałował mnie w usta ja oderwałam się od niego ale on złapał mnie i mocno przyciągnął do siebie....
-Mała gdzie uciekasz?- zapytał seksownie
-Jasiu...
-Hhhmmm - chłopak przyssał się do mojej szyi... nie wiem jakim cudem ale podniósł mnie i zaniósł do mojego pokoju...położył na łózko dalej całując moja szyje..
-Jasiek co ty...-wymamrotałam
Chłopak ugryzł mnie namiętnie w wargę oderwał się ode mnie i czekał na moja reakcje. Zaplątałam ręce wokół jego szyi,  przysunęłam jego twarz do mojej i oddalam na jego usta długi pocałunek. Chłopak przeszedł do 2 bazy tzn złapał za moja koszulkę od dołu i zdjął ja rzucając gdzieś na szafę. Gdy zorientowałam się co robię leżałam kolo niego w samych majtkach i staniku on miał na sobie tylko dół...
-Aniuu jak ja Cię bardzo kocham -wyszeptał mi to do ucha rozpinając stanik...
-Jasiek nie możemy.. odepchnęłam go, chłopak ewidentnie się zdziwił
-ale dlaczego?
-Jasiu dla mnie...to za wcześnie
-rozumiem...nic na sile jak będziesz chciała to powiedz..
-Ja Cie naprawdę kocham ale jednak....przepraszam - zrobiło mi się głupio widziałam jak Janek posmutniał ale ja tak nie mogę... to jest dla mnie za szybko
- nic sie nie stalo głuptasie... -zaczęłam się ubierać kiedy Jan rzekł
-ale dałabyś przynajmniej popatrzeć - widziałam jak się chichrał. Podniosłam poduszkę z łóżka i wycelowałam prosto w niego... chłopak dostał w głowe.... uciekł do pokoju dla gości...

Nad rankiem obudził mnie telefon. Otworzyłam oczy i sięgając po telefon spadłam na ziemię. Przetarłam oczka i zobaczyłam Jasia na moim łóżku. To ja z nim spałam? Ale wydawała mi się, że do gościnnego poszedł... Pokręciłam głową i włączyłam telefon, przyszedł do mnie sms od Florka "Śpiochy my jesteśmy w hotelu sorrka, że tak wcześnie pisze ale Rafał mi cały czas dupe truł abym wam to napisał" odpisałam mu krótko i zwięźle "Ok pozdrów grubaska"
Odłożyłam telefon i jeszcze raz spojrzałam na Jana ale on jest słodki jak śpi taki mały uroczy bobasek. Zaraz zaraz co on u mnie w łóżku robi? Postanowiłam go obudzić... Złapałam za jego ramie i potrząsałam go...
-Jasiok obudź się! Jasioook!
-Coo no cooo??
-Co ty u mnie w łóżku robisz??
-Sam bałem się spać - wyszeptał
-Dobra idź spać głupku! - chłopak zasnął natychmiast

Ubrałam się w dresy i umyłam. Poszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Wczoraj może nie za fajnie potraktowałam Janka ale nie byłam i nie jestem gotowa na taki krok w przód bez przesady mam dopiero 16 lat. Zaczęłam przygotowywać gofry... Najgorsze jest to, że wczoraj miałam taką nie miłą rozmowe z ciocią, mam dalej rany na ręcę i zmarli mi rodzice a ja myślę tylko o Jasiu...

Zrobiłam mały stos gofrów w ten sam czas Janek wszedł do kuchni, podszedł do mnie od tyłu i przytulił mnie ja stałam i pilnowałam gofrów a on był za mną...
-Co tam misiu?
-Śniadanko się szykuje
-No sławnie widzę skarbie - położył palec na mojej szyi i przesuwał go w tą i z powrotem co bardzo łaskotało, po moim ciele przeszło miłe uczucie...
-Mrał Jasiook - odwróciłam się gwałtownie do niego twarzą, byłam prawie takiego samego wzrostu co on więc patrzyłam mu prosto w oczy zagłębiając się z minute na minute....
-Jesteś gotowa? - zapytał
-Janek debilu - od razu pożądanie spadło do -10.
-No co?
-Masz tu gofry i jedz! - rozkazałam mu ja sama poszłam przygotować ciuchy na pogrzeb w końcu o 15:30 jest więc wolę być przygotowaną wcześniej.... to jest naprawdę dziwne umarli mi rodzice ale ja czuje teraz się inaczej może dlatego, że mam Janka jeszcze żyję...
-Anka a ty nie jesz???
-Z tobą pff też coś - zażartowałam, chciałam go troszkę po wkurzać
-Jak to ze mną nie zjesz??
-Chciałbyś!
-No chciałbym uwierz mi! No chodź mordeczko nie każ się prosić!
-Nara frajerze! - Uśmiechnęłam się chytrze i poszłam przygotować ubrania....

Jak wiecie nie znam się za bardzo na ciuchach ale coś zawsze wymyśle.... z szafy zabrałam moja czarna sukienkę zwyczajna prosta, czarny sweterek i czarne szpilki. Jasiowi wyprasowałam oczywiście czarna koszule i inne części garnituru. Tak przygotowane rzeczy zawiesiłam na wieszakach....
-Anka!! - zawołał Janek
-Już idę! -odpowiedziałam, zeszłam szybko do chłopaka. Chyba ktoś przyszedł bo usłyszałam głos kobiety.
Weszłam do salonu i zobaczyłam ciocie!
-Ciocia co ty tu robisz?!
-Jak co? Przyszłam Cie zobaczyć...-kobieta podeszła do mnie i przytuliła mnie...
-Wiesz Aniu przyszłam tez pomoc ci się spakować..
-Jak spakować? - przerwał jej Jaś
-Normalnie zabieram ją do siebie - rzekła ciocia do Janka
-Nigdy! Ja zostaje tu!! - wykrzyczałam
-Nie masz skończonych 18 lat i twoi rodzice nie żyją wiec teraz ja będę decydować co masz robić a czego nie!! - oznajmiła bez uczuć ciocia
-Kobieto co ty sobie myślisz? Widzimy się może 2 razy w roku nie utrzymujemy praktycznie w ogóle kontaktu i ty chcesz decydować o moim życiu??
-Tak, tego by chcieli twoi rodzice...
-Ciociu wyjdź! Proszę cie wyjdź! - kobieta protestowała lecz w końcu udało nam się ja wyprosić z domu. Wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie zrezygnowana...
-Kocie nie martw się ona nie może cie zabrać... ja jej nie pozwolę!!
-Kocham Cie Jasiu...- chciałam się uśmiechnąć ale wiedziałam, ze to mi się nie uda gdyż ciotka zniszczyła mi humor...
-Janek mnie zastanawia czemu ona tak bardzo chce abym z nią mieszkała...
-Nie wiem mordeczko - chłopak usiadł kolo mnie i przytulił mnie do siebie... Siedzieliśmy tak przez chwile kiedy usłyszałam ponownie mój telefon. Wstałam smutna z kanapy podeszłam do telefonu i odebrałam....
-Tak...?
-Przepraszam, rozmawiam z Anną Lubińską?
-Tak słucham...
-Jestem adwokatem Pani rodziców.... składam najszczersze kondolencje... przejdźmy do rzeczy chciałbym Panią poinformować, ze rodzice zapisali Pani w testamencie wszystko. Gdyby mogła Pani do mnie przyjechać aby podpisać dokumenty z tym związane.
-Emm, oczywiście mogłabym dziś... przed pogrzebem czy raczej nie?? - moi rodzice zapisali mi wszystko w spadku?? To dlatego ciocia przyjechała....
-To może o 12?
-Wspaniale. Do widzenia...
-Do widzenia

Odłożyłam telefon i od razu opowiedziałam wszystko Jankowi... chłopak na początku nie chciał uwierzyć, ze moja ciotka może być taka okropna ale wszystko na to wskazywało. Była godzina 11:50 postanowiliśmy już jechać. Lecz wcześniej się przebrałam w czarna sukienkę w groszki do tego baletki i torebka. Janek ubrał jakieś dżinsy i czarna koszule.
Szybko dojechaliśmy na miejsce, weszliśmy do budynku....

Siedzieliśmy już obok adwokata moich rodziców. Był to siwy mężczyzna niski i trochę grubawy. Janek siedział kolo mnie, złapał mnie za dłoń odwróciłam wzrok w jego stronę a on kiwnął głową szepcząc "Jestem z tobą"
Adwokat wyciągnął jakieś papiery i zaczął czytać ostatnia wole moich rodziców...
"Kochana córko zapisaliśmy ten testament, ponieważ pewnego dnia odejdziemy z tego świata i nie chcieliśmy zostawiać cie z tym wszystkim samą. Jeśli to czytasz to nas już nie ma na tym świecie. Chcielibyśmy abyś pamiętała, ze cie kochamy z całego serca choć nas już nie widzisz to my jesteśmy zawsze z tobą... w twoim serduszku. Przepisujemy cały majątek na ciebie... Dlaczego? Ponieważ zasłużyłaś sobie a jesteś tylko jedna osobą, której możemy zaufać sama wiesz dlaczego. Wiemy jak bardzo kochasz swojego chłopaka... pozwalamy wam zamieszkać razem choć wiemy, ze i tak byście to zrobili bez naszej zgody. Córko uważaj na ciotkę Łucje wiesz jaka ona jest... będzie chciała ci wszystko zabrać ale na pewno sobie poradzisz. Kochamy cie z całego serca, jeśli będziesz się kiedyś czuła samotna to powspominaj nas... Ty nigdy nie będziesz sama, my zawsze będziemy z tobą!"
-Pani rodzice przepisali cały majątek swojego życia w tym 50tys złotych... -  wzruszyłam się tym pięknym listem ale skąd moi rodzice mieli taka kwotę pieniędzy????
-"Córko zapisaliśmy ci tez wszystkie nasze pieniądze bo na pewno będą ci potrzebne zbieraliśmy je cale życie nie wydaj je na głupoty" - dodał adwokat. Jestem wdzięczna moim rodzicom, że zapisali mi te pieniądze bo na pewno się sprzedadzą w końcu ani ja ani Jaś nie pracujemy dalej się uczymy wiec....

-Proszę tu podpisać i tu... zaświadcza Pani, że oswoiła się z treścią listu?
-Tak - oznajmiłam
-Przyjmuje Pani spadek?
-oczywiście - podpisałam wszystkie papiery i otrzymałam hasło do kąta w banku moich rodziców teraz to moje konto...

O godzinie 15 :30
Cały dzień było mi przykro a teraz jest mi okropnie, jestem na pogrzebie moich rodziców. Mogli żyć jeszcze wiele lat ale nie los musiał postawić na swoje... Jako, że jestem chrześcijanką i moi rodzice też, odbyła się uroczystość pogrzebowa najpierw w kościele a potem trumny przeniesiono na cmentarz. Była tam moja cała rodzina również ciocia. Gdy ją zobaczyłam nie wiedziałam co mam robić więc stałam koło Janka lecz kobieta podeszła do nas...
-Aniu tak mi przykro...ale ty wiesz, że twoi rodzice chcieli by tego abyś mieszkała z nami...- zrobiłam wściekłą mine spojrzałam groźnie na kobietę i powiedziałam
-Ciociu przynajmniej na pogrzebie dałabyś nam spokój... ja wiem o co ci chodzi... o pieniądze moich rodziców - łzy pojawiły się w moich oczach po chwili z moich policzków spadał strumień łez. Janek przytulił mnie mocno...
-Niech Pani odejdzie! Nie chcemy Pani widzieć!! - rzekł Janek
-Ale.. ty... masz zwrócić mi moje pieniądze za pogrzeb!!!
-Oddam ci co do grosza! Ale odejdziesz z mojego życia i już nigdy się nie pojawisz! - wykrzyczałam z łzami w oczach. Kobieta kiwnęła głową na zgodę i odeszła do reszty "wspaniałych ludzi". Pewnie gdyby nie Janek załamałam bym się psychicznie i czym prędzej zniknęłam bym z tego świata.
Pogrzeb był dla mnie bardzo dołujący i smutny, bardzo brakowało mi rodziców.... Bedę musiała żyć ze świadomością, że nie mam rodziny tylko Jasia tylko.... oczywiście moja ekipa tez była najważniejsza... to moi jedyni przyjaciele. O wilku mowa chłopaki zbliżali się do nas szybkim krokiem...
-Ania tak mi przykro... - zaczął Filip
-Najszczersze kondolencje - dokończył Florian - po kolei zaczęli mnie przytulać. 
Kiedy trumny zostały pochowane każdy podchodził do mnie i składał mi kondolencje. Moja "prawdziwa" rodzina w tedy podeszła do mnie śliczna dziewczyna, przyjrzałam się jej bardziej i nie mogłam uwierzyć kogo zobaczyłam.
-Marlena?
-Tak, Aniuu tak mi przykro kochana! - przytuliła mnie jak każdy... nie mogłam w to uwierzyć, że po takim długim czasie w końcu się spotkałyśmy łzy znowu pojawiły się w moich oczach również w jej...
-Wybacz, wybacz że nie byłam z tobą kiedy mnie potrzebowałaś, wybacz mi że wyjechałam i się nawet nie odezwałam. Co ci się stało w rękę?? Znowu się cięłaś? - nie odpowiedziałam jej tylko spuściłam głowę w dół..
-Boże Aniu tak bardzo przepraszam nigdy sobie tego nie wybaczę, że cię zostawiłam! Ale teraz jestem....
____________________________________________________________________________________
Elo oto 23 rozdział wiem, że jest krótki z resztą jak zawsze pisałam go chyba 3h ale i tak wyszedł krótki masakra ;-; z całego serca przepraszam ze tak dłuuugo nie pisałam znowu ale zrozumcie ja tez jestem człowiekiem.... Kochani jesteście, że jeszcze chcecie czytać tego beznadziejnego bloga <3 kazdy komentarz, kazde wyświetlenie sprawia, że na mojej twarzy pojawia się banan :) i takie miłe uczucie na serduszku, że jednak są ludzie, którzy mnie rozumieją i podzielają moją pasję Dziękuje Wam za to<33 
Jeśli chcesz ze mną popisać lub cus innego się o mnie dowiedzieć a uwierz mi, że jeśli zadasz mi nawet pytanie "kiedy rozdział" to ja na nie odpowiem z uśmiechem :D wiec wpadaj na aska http://ask.fm/XxanaxlovexX <3
*edit* zapraszam również na mojego nowego tumblr'a jeszcze nie ma żadnych postów alee będa! Nie tylko o Jasku i ekipie terefere ale również o muzyce zapraszam serdecznie http://mow-mi-poziomka.tumblr.com



4 komentarze:

  1. No dzięki! Właśnie siedzę i ryczę. Zawsze tak mam jak czytam o pogrzebach i jestem na pogrzebach. Cholerna wrażliwość.
    Ale wracając do rozdziału zatłukłabym tą ciotkę nawet miotłą gdybym tam była. Co ona sobie wyobraża.
    Dobrze, że Jaś jest w dziewczyną w tych trudnych dla niej momentach.
    Podsumowując świetny rozdział =D

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże leje z tego" zatłukłabym tą ciotkę nawet miotłą gdybym tam była" XDDD ja też jak bym tam była to bym tą ciotkę miotłą zatłukła hehe miotła najlepsza broń <33

      Usuń
  2. Kocham tego bloga a ta ciotka dziala mi na nerwy

    OdpowiedzUsuń