~"Stałem już przed salą Anki, chciałem do niej wejść ale pielęgniarka mi zabroniła, powiedziała coś w stylu "nie wolno przeszkadzać w badaniach" Gdy chciałem się jej dopytać co o jakie chodzi odpowiedziała mi..
-Prosze pana pacjentka straciła dużo krwi i jej serce jest naprawdę osłabione ale proszę się nie obawiać gdyż znaleźliśmy dawcę krwi a teraz jest ona przetaczana..."
Kobieta odeszła, ja dalej stałem i patrzyłem przed siebie, mam nadzieję że Anka wyjdzie z tego....
Po paru minutach lekarze wyszli z pomieszczenia...
-Panie doktorze i co? - zapytałem
-Jednak będzie wszystko dobrze, pacjentka powinna juz dziś wyjść- odetchnąłem z ulgą..
-Czy ja moge do niej wejść?
-Oczywiście - podszedłem do drzwi, złapałem za klamke i delikatnie uchyliłem je...
-Aniuuu - zawołałem jakby do dziecka
-Wejdź - otworzyłem szerzej drzwi i wszedłem do środka. Dziewczyna wyglądała już całkiem całkiem. Nachyliłem się nad nią i dałem jej buziaka.
-Jak się czujesz mordeczko?
-Dobrze, lekarze powiedzieli, że będę mogła dziś wyjść.
-Świetnie misiu - powiedziałem to tak troche bez radości co dziewczyna zaraz zauważyła...
-Wszystko ok?
-No pewnie!
-Ale na pewno?
-Mordo! Jak mówię, że wszystko ok to wszystko ok!
-Okej, nie podnoś głosu - zaśmiała się, w tym momencie do sali weszła ta sama pielęgniarka, z którą rozmawiałem wcześniej.
-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, przygotowałam wypis proszę się tutaj podpisać - podała Ani jakąś kartke... dziewczyna podpisała i oddała kobiecie...
-To pani może zbierać się już do domu - odrzekła pielęgniarka
-Świetnie - odpowiedziałem za Anie, pielęgniarka wyszła... Anka miała kilka swoich ciuchów, jakieś inne rzeczy, prezenty od chłopaków niestety tylko miśki bo słodycze Rafał zjadł.
-To Aneczka ja cię spakowałem wracamy do hotelu - oznajmiłem z ekscytacją
-Jasiu... wiesz, że musimy wracać? Ja muszę wracać do domu... - dziewczyna posmutniała, domyśliłem się o co chodzi.
-Nie ty tylko my skarbie. Kocham Cię!
-Ja Ciebie też - pomogłem dziewczynie wstać, przysunąłem ją do siebie złapałem za talię, przybliżyłem moją twarz do jej ust i pocałowałem romantycznie. Kiedy odkleiliśmy się od siebie dziewczyna zagryzła wargi i spojrzała na mnie zalotnie...
-Chodźmy już....
Jechaliśmy taksówką do hotelu jestem ciekawy co chłopaki robią. Znając Rafałka to pewnie teraz je kebaby...
-Ania zadzwonię do ekipy żeby zaczęli się pakować...
-Janek ja nie chcę im wakacji psuć
-Daj spokój zrozumieją
-No dobrze - znowu posmutniała... wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Floriana.. po 3 sygnałach odebrał
-Halo Florek?
-No co Jasiu??
-Zacznijcie się pakować wracamy i powiedz to chłopakom bez odbioru - nie chciałem się z nim kłócić a ni nic więc szybko się rozłączyłem tylko przekazałem wiadomość....
-Janek jesteśmy - Ania poinformowała mnie, że już dojechaliśmy
-Dobra to wysiadamy!
Byliśmy już przed drzwiami naszego pokoju gdy do niego weszliśmy zobaczyłem nasze walizki wszystkie gotowe...
-Haha! Widzicie jaki jestem szybki - zaśmiał się Florian
-Spakowałeś nas wszystkich? - zapytałem
-No tak
-Ej ludzie ja ide jeszcze do WC - rzekła Anka
-Ale sobie nic... - przerwała mi od razu
-Janek daj spokój muszę na stronę - dziewczyna zaczęła się głośno śmiać Florian dołączył się do niej tylko mi nie było do śmiechu
Perspektywa Anki
Janek najwyraźniej jest za bardzo przewrażliwiony no ale rozumiem go w jakimś stopniu. Weszłam do łazienki zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Spojrzałam na nadgarstek i na całą rękę miałam na niej opatrunek, jestem naprawdę głupia zrobiłam sobie blizny, które już pewnie nigdy nie zejdą i każdego dnia będę na nie patrzeć i sobie przypominać o wszystkim złym. Te rany mogę nazwać więzieniem, ponieważ gdy będę próbować zacząć wszystko od nowa to spoglądnę tylko na nadgarstek i wszystko wróci...
Nie wiem czy sobie z tym wszystkim poradzę, Jasiek powtarza mi ciągle, że mnie kocha ale jeżeli mu się po pewnym czasie znudzę? Może jest ze mną tylko dla litości? Łza spłynęła mi po policzku...
Za dużo emocji, odwróciłam głowe i ujrzałam nasze szczoteczki do zębów mogłam się domyślić, że Florian o czymś zapomniał. Szybko opuściłam toaletę zabierając przedmioty...
-Florciu zapomniałeś o czymś - pokazałam mu szczoteczki
-Widzisz ja to mam pamięć - uśmiechnął się do mnie
-Ludki pośpieszcie się bo samolot mamy za 10 min, jestem taki prześwietny, że załatwiłem ostatnie bilety... - oznajmił Janek trzymając telefon w dłoniach.
-A reszta ekipy? - wtrąciłam
-czekają na nas na lotnisku... - dokończył - Wyruszyliśmy w stronę wyjścia, taksówka już czekała....
Samolot ruszył i uniósł się w powietrze, chłopaki nie odzywali się do mnie nie wiem dlaczego chciałam coś powiedzieć ale jakoś nie za bardzo wiedziałam jak to była niezręczna cisza... przerwał ja Rafał
-cumple wszystko dobrze?
-nie -odpowiedziałam z żalem ale nie do Rafała tylko z żalem do siebie.
-co się dzieje Aniu?
-zgadnij - nie wiem dlaczego byłam taka nie miła może dlatego, że nie czułam serca, może dlatego, że ból był taki ogromny, że mnie zaćmił...
-przepraszam Rafał... te ostatnie sytuacje...
-rozumiem mordeczko - usmiechął się do mnie oczywiście to odwzajemniłam.
Lot strasznie mi się dłużył, postanowiłam poważnie porozmawiać z Jankiem...
-Jasiu wiesz bo ja... pewnie będę musiała się przeprowadzić...
-Co? Gdzie? I z kim?!
-No wiesz sama mieszkac nie będę, pewnie jakaś dalsza rodzina mnie zabierze
-No chyba cie coś boli zamieszkasz ze mną
-Naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem
-Tak - zrobił moją ulubioną mine pedofilka....siedzieliśmy obok więc pocałowałam Janka namiętnie w policzek...
Po kilku godzinach lotu w końcu byliśmy na miejscu. Wysiadając z samolotu dostrzegłam pewną osobę... czy to może być Marlena? Chciałam już do niej podejść ale chłopaki mnie złapali i gdzieś pociągli...
-Ej chłopaki co wy..?
-To pizzerii idziemy! -wykrzyczał szczęśliwy Rafał
-Ja nie ide! Odczepcie sie!
-Okej ale nie denerwuj się tak - zaczął Filip...
-Wy idźcie coś zjeść a ja pojadę do domu - przełknęłam głośno ślinę.
-Jadę z tobą a wy chłopaki po pizze! - oznajmił Jan. Reszta ekipy ruszyła jak szalona w strone pizzerii a ja z Jasiem pojechaliśmy do mnie do domu...
Stanęłam przed drzwiami, chciałam je otworzyć ale coś mi zabroniło w końcu Janek złapał za klamkę i... i drzwi były zamknięte na szczęście wiem gdzie rodzice chowali zapasowy klucz więc szybko go znalazłam i otworzyłam drzwi...
-Wchodzimy czy będziemy tak stać? - spytał chłopak
-No jasne - odrzekłam z niepokojem. Nasze rzeczy położyliśmy w przed pokoju, wszystko wyglądało tak smutno ta cisza... wszystko umarło z moimi rodzicami. Przeszłam kawałek i do mojej głowy nabuzowały wspomnienia wielki wybuch wspomnień! Złapałam się za głowę miałam jakieś przywidzenia, sceny z mojego życia.
-Anka wszystko ok?
-co? no chyba tak - wymamrotałam
-Wiesz co i jak z pogrzebem? - w tym momencie zadzwonił mój telefon szybko odebrałam go...
-Halo?
-Przepraszam czy rozmawiam z Anią? - znałam ten głos to był głos mojej cioci, której nie widziałam naprawdę długo
-Ciocia?
-Aniu kochanie tak strasznie mi przykro z powodu twoich rodziców nie martw się my zajęliśmy się pogrzebem jest jutro o 15:30...
-Dziekuje..
-Czy u ciebie wszystko w porządku?
-Tak...
-Postanowilismy tez zabrac cie ze soba - co? Jak to przeciez mialam mieszkac z Jasiem. Chlopak chyba uslyszal to co powiedziala ciocia bo wyrwal mi telefon z dloni i...
______________________________________________________________
Hejka mordki :) wiem ze ten rozdzial jest beznadziejny ale ja juz nie wiem co pisac wiec jesli macie jakies pomysly to wbijajcie na aska 8)))) mozecie pomoc tez blogowi. W jaki sposob?
Wystarczy, ze powiesz albo pokazesz moje ff innym aby bylo nas wiecej <3
-Janek jesteśmy - Ania poinformowała mnie, że już dojechaliśmy
-Dobra to wysiadamy!
Byliśmy już przed drzwiami naszego pokoju gdy do niego weszliśmy zobaczyłem nasze walizki wszystkie gotowe...
-Haha! Widzicie jaki jestem szybki - zaśmiał się Florian
-Spakowałeś nas wszystkich? - zapytałem
-No tak
-Ej ludzie ja ide jeszcze do WC - rzekła Anka
-Ale sobie nic... - przerwała mi od razu
-Janek daj spokój muszę na stronę - dziewczyna zaczęła się głośno śmiać Florian dołączył się do niej tylko mi nie było do śmiechu
Perspektywa Anki
Janek najwyraźniej jest za bardzo przewrażliwiony no ale rozumiem go w jakimś stopniu. Weszłam do łazienki zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Spojrzałam na nadgarstek i na całą rękę miałam na niej opatrunek, jestem naprawdę głupia zrobiłam sobie blizny, które już pewnie nigdy nie zejdą i każdego dnia będę na nie patrzeć i sobie przypominać o wszystkim złym. Te rany mogę nazwać więzieniem, ponieważ gdy będę próbować zacząć wszystko od nowa to spoglądnę tylko na nadgarstek i wszystko wróci...
Nie wiem czy sobie z tym wszystkim poradzę, Jasiek powtarza mi ciągle, że mnie kocha ale jeżeli mu się po pewnym czasie znudzę? Może jest ze mną tylko dla litości? Łza spłynęła mi po policzku...
Za dużo emocji, odwróciłam głowe i ujrzałam nasze szczoteczki do zębów mogłam się domyślić, że Florian o czymś zapomniał. Szybko opuściłam toaletę zabierając przedmioty...
-Florciu zapomniałeś o czymś - pokazałam mu szczoteczki
-Widzisz ja to mam pamięć - uśmiechnął się do mnie
-Ludki pośpieszcie się bo samolot mamy za 10 min, jestem taki prześwietny, że załatwiłem ostatnie bilety... - oznajmił Janek trzymając telefon w dłoniach.
-A reszta ekipy? - wtrąciłam
-czekają na nas na lotnisku... - dokończył - Wyruszyliśmy w stronę wyjścia, taksówka już czekała....
Samolot ruszył i uniósł się w powietrze, chłopaki nie odzywali się do mnie nie wiem dlaczego chciałam coś powiedzieć ale jakoś nie za bardzo wiedziałam jak to była niezręczna cisza... przerwał ja Rafał
-cumple wszystko dobrze?
-nie -odpowiedziałam z żalem ale nie do Rafała tylko z żalem do siebie.
-co się dzieje Aniu?
-zgadnij - nie wiem dlaczego byłam taka nie miła może dlatego, że nie czułam serca, może dlatego, że ból był taki ogromny, że mnie zaćmił...
-przepraszam Rafał... te ostatnie sytuacje...
-rozumiem mordeczko - usmiechął się do mnie oczywiście to odwzajemniłam.
Lot strasznie mi się dłużył, postanowiłam poważnie porozmawiać z Jankiem...
-Jasiu wiesz bo ja... pewnie będę musiała się przeprowadzić...
-Co? Gdzie? I z kim?!
-No wiesz sama mieszkac nie będę, pewnie jakaś dalsza rodzina mnie zabierze
-No chyba cie coś boli zamieszkasz ze mną
-Naprawdę? - zapytałam z niedowierzaniem
-Tak - zrobił moją ulubioną mine pedofilka....siedzieliśmy obok więc pocałowałam Janka namiętnie w policzek...
Po kilku godzinach lotu w końcu byliśmy na miejscu. Wysiadając z samolotu dostrzegłam pewną osobę... czy to może być Marlena? Chciałam już do niej podejść ale chłopaki mnie złapali i gdzieś pociągli...
-Ej chłopaki co wy..?
-To pizzerii idziemy! -wykrzyczał szczęśliwy Rafał
-Ja nie ide! Odczepcie sie!
-Okej ale nie denerwuj się tak - zaczął Filip...
-Wy idźcie coś zjeść a ja pojadę do domu - przełknęłam głośno ślinę.
-Jadę z tobą a wy chłopaki po pizze! - oznajmił Jan. Reszta ekipy ruszyła jak szalona w strone pizzerii a ja z Jasiem pojechaliśmy do mnie do domu...
Stanęłam przed drzwiami, chciałam je otworzyć ale coś mi zabroniło w końcu Janek złapał za klamkę i... i drzwi były zamknięte na szczęście wiem gdzie rodzice chowali zapasowy klucz więc szybko go znalazłam i otworzyłam drzwi...
-Wchodzimy czy będziemy tak stać? - spytał chłopak
-No jasne - odrzekłam z niepokojem. Nasze rzeczy położyliśmy w przed pokoju, wszystko wyglądało tak smutno ta cisza... wszystko umarło z moimi rodzicami. Przeszłam kawałek i do mojej głowy nabuzowały wspomnienia wielki wybuch wspomnień! Złapałam się za głowę miałam jakieś przywidzenia, sceny z mojego życia.
-Anka wszystko ok?
-co? no chyba tak - wymamrotałam
-Wiesz co i jak z pogrzebem? - w tym momencie zadzwonił mój telefon szybko odebrałam go...
-Halo?
-Przepraszam czy rozmawiam z Anią? - znałam ten głos to był głos mojej cioci, której nie widziałam naprawdę długo
-Ciocia?
-Aniu kochanie tak strasznie mi przykro z powodu twoich rodziców nie martw się my zajęliśmy się pogrzebem jest jutro o 15:30...
-Dziekuje..
-Czy u ciebie wszystko w porządku?
-Tak...
-Postanowilismy tez zabrac cie ze soba - co? Jak to przeciez mialam mieszkac z Jasiem. Chlopak chyba uslyszal to co powiedziala ciocia bo wyrwal mi telefon z dloni i...
______________________________________________________________
Hejka mordki :) wiem ze ten rozdzial jest beznadziejny ale ja juz nie wiem co pisac wiec jesli macie jakies pomysly to wbijajcie na aska 8)))) mozecie pomoc tez blogowi. W jaki sposob?
Wystarczy, ze powiesz albo pokazesz moje ff innym aby bylo nas wiecej <3
Super rozdział mordko =)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Janek wraz z ekipą opiekuje się dziewczyną. I mam nadzieję, że będzie ona mieszkać z Jasiem.
Pozdrawiam mordko <3
Superowy!
OdpowiedzUsuńDawaj nexta!
OdpowiedzUsuńWowowo cudny super hiper extra kiedy dasz nam nexta?
OdpowiedzUsuńUuuuuu Jas bedzie walczyl ^^ nie moge sie doczekac nastepnego <33
OdpowiedzUsuńŁo ło! Ale się dzieje :o
OdpowiedzUsuńMega mordko ^^
Pamiętaj aby wszystko było dobrze, ich los w twoich rękach!
Wpadnij czasem do mnie :<
Czekam na kolejny rozdział :ccc